Ten, kto wspaniałomyślnie uznał, że MacBook Air i MacBook Pro z procesorami Apple Silicon powinny automatycznie włączać się po podniesieniu pokrywy urządzenia lub naciśnięciu dowolnego przycisku na klawiaturze, powinien skończyć z karnym kutasem na czole.
Dolary za orzechy temu, kto potrafi wyczyścić dowolnego MacBooka z powyższych bez jego włączenia w trakcie wykonywania wyżej wymienionej czynności.
Porażka reprezentacji Polski w piłce nożnej z Holandią stosunkiem 1 : 2 nie jest niczym dziwnym. Ba!, jest czymś najzupełniej normalnym, że w wielkich turniejach każda kolejna seniorska drużyna firmowana przez Polski Związek Piłki Nożnej nie osiąga zupełnie nic.
Dlatego też zamiast szargać sobie nerwy, najlepiej jest w ogóle nie interesować się zawodami lub, jeśli to niemożliwe, rozegrać turniej w EA SPORTS FC 24, gdzie z przyjemnością można samemu przyczynić się do mistrzostwa dla reprezentacji Polski.
PS Zwycięzcą UEFA EURO 2024 jest Anglia, która w finale pokonała Niemcy. Tako rzecze EA SPORTS.
Monetyzacja w grach wideo jest tematem rzeką, któremu poświęcono wiele słów… Można ją bojkotować, można się z nią pogodzić, można ją zwyczajnie zaakceptować. Zupełnie jak z grami wideo opartymi o model Free-to-Play, model oparty o reklamy lub model premium, gdzie należy zapłacić za czyjąś ciężką pracę. Jest jednak pewien poziom żenady sięgający mułu i szorujący po nim twarzą…
Poziom ten prezentuje Warner Brothers Games w Mortal Kombat 11, gdzie w tytule zakupionym za regularną cenę w najdroższym pakiecie, wydawca każe sobie przed przejściem do menu gry wyświetlić reklamę innej produkcji, a w samym menu wyświetla baner rodem ze stron internetowych z lat 2-tysięcznych. Sugerując graczowi zakup wersji gry, którą już posiada.
A można zrobić to dobrze, nienachalnie, jak choćby w Diablo 4, gdzie sklep jest jedynie elementem menu, zupełnie nieprzeszkadzającym. Bez konieczności oglądania jakichkolwiek elementów reklamowych.
Cóż, takie czasy, gdzie rozwiązania z „mobilek” przenosi się na większe ekrany. Ku wkurwieniu niedzielnych acz już nie tak casualowych, jak się wydawcom wydaje, graczy…
By the way – sama gra jest bardzo dobra i rozgrywka niesie ze sobą nieskończenie wiele dobrej zabawy. I hektolitry krwi… 🧛♂️
Bodaj najbardziej znany album zespołu The Clash jest zróżnicowany muzycznie jak czekolady na sklepowej półce. Nie czyni go to jednak barem szybkiej obsługi, lecz rodzinną restauracją ze starannie przygotowywanymi potrawami dla smakoszy…
London Calling, gdyż tak zwie się ten album, jest muzyczną perełką wśród wytworów rockowej maści… Czemu zawdzięcza to miano? Przede wszystkim warstwie muzycznej. Jak na zespół stricte punk rockowy, The Clash udało się połączyć wiele gatunków muzycznych przy zachowaniu ogólnej spójności poszczególnych utworów. Dzięki temu wydawnictwa słucha się niezwykle przyjemnie. Najlepszym tego przykładem jest utwór Rudie Can’t Fail, będący kompilacją popu, soulu i reggae lub Wrong ’em Boyo – będący czystym rockabilly… IMHO – genialne. Zaś cała ironia polega na tym, że zespół tym albumem wcale nie umocnił pozycji punk rocka, lecz podzielił go na różne style, ciągle ewoluujące w różnych kierunkach…
Jak nie ma róży bez kolców – nie ma też dobrej piosenki bez tekstu. Te są przepełnione człowiekiem, a dokładniej – troską o niego. Wynika to z natury i poglądów autora prawie wszystkich, z wyjątkiem The Guns of Brixton, tekstów na płycie, Joe Strummera. Najlepiej, zresztą, podsumował to Krzysztof „Grabaż” Grabowski, lider zespołów Pidżama Porno i Strachy na Lachy, w wydziadzie, który znalazł się w książce Punk Rock Later Mikołaja Lizuta, słowami:
Na ich przykładzie zrozumiałem, że ostrym socjalistą można być też w świecie szanującym takie wartości, jak demokracja, wolność słowa czy prawo do wolności. Bo Clashowcy byli lewakami – tyle że na Weście.
Rozbijając całość na kawałki, inspiracją do napisania niektórych utworów były:
ataki terrorystyczne w Irlandii i Hiszpanii – utwór Spanish Bombs;
awaria reaktora atomowego na Three Mile Island – utwór London Calling;
odpowiedzialność za swoje postępowanie – utwór Rudie Can’t Fail; ludzie, którzy porzucili młodzieńczy idealizm i nawołują do naruszenia zasady Status Quo – utwór Clampdown;
samo życie wokalisty (komplikacje i odpowiedzialność za dorosłe życie) – w Death or Glory.
Pomimo, zdawałoby się, odmiennej tematyki utworów, ich częścią wspólną jest człowiek i szacunek dla jego poczynań. Co wypada szczególnie zaznaczyć, zespół od samego początku istnienia był politycznie zaangażowany, choć przejawiało się to wyłącznie w tekstach.
Podsumowując – London Calling jest dziełem genialnym pod każdym względem, zarówno od strony muzycznej, jak i tekstowej. A piosenka tytułowa czy The Guns of Brixton, bez krzty odrazy i przesady pozostaną hymnami nie tylko dla młodych anarchistów i lewaków, lecz także dla wszystkich, którym nie obcy jest humanizm.